Tworzenie świec – inspiracje starej skrzynki…
Tworzenie świec – jak zaczęła się przygoda… Przeczytaj, jakie inspiracje zaprowadziły mnie do Green Dragonfly.
Magia starej skrzynki.
Ta stara skrzynka pełna skarbów 46 lat temu stała się „zapalnikiem” dla mojej, twórczej duszy. Zobaczyłam ją po raz pierwszy, gdy miałam 4 lata. Pamiętam to jak dziś. Tata wyciągał z niej jakieś nieziemskie twory i naprawiał nimi swój zegarek. Byłam tak zafascynowana, że o niczym innym nie mogłam myśleć przez następne dni…
Zakradałam się do jednej z szafek, gdzie stała skrzynka, wchodziłam na taboret i otwierałam ją. Brałam w małe paluszki te przedziwne narzędzia i czułam się, jakbym oglądała największe cuda świata. Tata kiedyś przyłapał mnie na oglądaniu tajemniczej zawartości skrzynki.
– Podoba Ci się?
– Bardzo…
– Kiedyś ją dostaniesz.
Czekałam cierpliwie, aż stara skrzynka pełna skarbów stanie się moja. Dostałam ją jakieś 20 lat temu. Chciałam wówczas tworzyć biżuterię i byłam pewna, że narzędzia ze skrzynki idealnie się do tego nadają. Świetnie się spisały.
Moje pasje ewoluują, narzędzia ze skrzynki wspierają każdą z nich. Choć do dziś nie wiem, do czego niektóre z tych narzędzi faktycznie służą..
Skrzynka ma też kilka elementów kultowych, które po prostu cieszą moją duszę swoją energią np. fiolka z pastylką aspiryny, którą przed wojną Ciocia Taty przywiozła ze Stanów, czy stare lustereczko dentystyczne.
Tworzenie świec i szczypce ze skrzynki
Jedno z narzędzi w skrzynce było szczególnie przydatne przed Świętem Zmarłych, gdy Tato robił znicze. Małe płaskie szczypce, które idealnie nadawały się do zaciskania blaszek od knotów. Te szczypce służą mi w pracowni do dziś.
Nie ukrywam, że tworzenie świec nie wzięło się w moim życiu z nikąd a właśnie z tych magicznych chwil robienia zniczy. Tato nauczył mnie, jak gruntować knoty i jak zaciskać na nich blaszki. Potem zalewaliśmy gliniane miski światłem, a miałam zaledwie kilka lat…
Podobno rzeczy, które kochaliśmy robić w dzieciństwie, wracają do nas w dorosłym życiu, jeśli tylko zechcemy je wpuścić. Ja wpuściłam. Dlatego po latach wróciłam do alchemii tworzenia świec. Teraz także uczę innych, jak podążać tą drogą.
A skrzynka? Wciąż mi towarzyszy. To niesamowite… i wciąż pachnie moim Tatą, choć od kilku lat nie ma go w ziemskiej formie tutaj. Myślę o Nim. ❤️ Z wdzięcznością za skrzynkę pełną skarbów w moim życiu, której ta metalowa jest fizycznym symbolem, za ciekawość jak rzeczy są zrobione, za cierpliwość i nie poddawanie się przeciwnościom, za szacunek do własnych rąk i wiarę w to, co mogą stworzyć.
Za cały ten Mac-gyveryzm, dzięki któremu czuję się potrzebnym narzędziem w skrzynce wszechświata.